
Manny z łupków nie będzie - pod takim tytułem ukazał się w Gazecie Wyborczej wywiad z profesorem Grzegorzem Pieńkowskim z Państwowego Instytutu Geologicznego - PIB. Profesor Pieńkowski podsumował stan prac poszukiwawczych gazu łupkowego, uwzględniając warunki geologiczne Polski.
W wywiadzie dla Gazety Wyborczej prof. Pieńkowski stwierdził, że prognozy dotyczące zasobów gazu łupkowego w Polsce, podawane w ubiegłych latach przez międzynarodowe organizacje i firmy były mocno zawyżone. Prognozy te zweryfikował opublikowany w 2012 roku raport PIG-PIB, w którym podano najbardziej prawdopodobną wielkość zasobów gazu łupkowego, mieszczącą się w granicach 350 - 750 mld m3. W 2011 r. Amerykańska Agencja Energii sugerowała, że Polska może posiadać nawet 5,3 bln m3 gazu łupkowego.
Profesor Pieńkowski zapowiedział, że do końca 2015 r. PIG przygotuje nowy raport na temat zasobów gazu łupkowego, w którym znajdzie się nie tylko prognoza, ale też ocena wielkości złóż, oparta na danych z około 70 wykonanych w ostatnim czasie w Polsce wierceń. Poprzedni raport opierał się o wyniki 39 otworów archiwalnych.
Wiadomo juz na pewno, że mamy gaz w polskich łupkach, natomiast problemem jest wydobycie go w takiej ilości, aby było to ekonomicznie opłacalne. W wywiadzie dla Gazety Wyborczej prof. Pienkowski przytoczył wyniki firmy 3Legs, która w otworze Lublewo na Pomorzu uzyskała jeden z najlepszych przepływów gazu łupkowego w Polsce. Nadal jednak było to zaledwie 1/3 ilości pozwalającej na opłacalne wydobycie surowca.
Profesor zwrócił uwage, że choć w ostatnich 5 latach wykonano w Polsce tylko 70 otworów poszukiwawczych, to w dalszym ciągu stanowią one około 90% wszystkich otworów wykonanych w Europie. Polska jest w dalszym ciągu awangardzie krajów poszukujacych gazu łupkowego. Jednak, w USA takich otworów powstało już ponad 100 tysięcy, a w Kanadzie - około 14 tysięcy.
W rozmowie z Wyborczą prof. Pieńkowski porównał budowę geologiczną Polski i USA, wskazując na różnice mające istotny wpływ na sukces lub porażkę poszukiwań węglowodorów. To przede wszystkim: zawartość substancji organicznej, głębokość występowania łupków gazonośnych i zawartość oraz skład frakcji ilastej. Profesor ocenił, że w Polsce zaledwie 10% tzw. pasa łupkowego, biegnącego w poprzek Polski od Pomorza po Lubelszczyznę, może być atrakcyjna dla poszukiwań, tzn. zawiera "sweet spots" - "słodkie punkty". Warstwa łupków jest tam gruba oraz bogata w związki organiczne, znajduje się na optymalnej głębokości i jest podatna na szczelinowanie hydrauliczne. Pozostałe 90% pasa łupkowego to niewiadoma, z powodu małej ilości wierceń wykonanych na tych obszarach.
Generalnie, jak podsumował prof. Pieńkowski, sytuacja geologiczna w Polsce, podobnie jak w całej Europie, jest bardziej skomplikowana niż w USA. Dlatego wydobycie gazu łupkowego w Polsce będzie trudniejsze, a przede wszystkim - bardziej kosztowne. Trzeba jednak wykonać co najmniej 100 kolejnych otworów, aby zweryfikować obecne prognozy i przypuszczenia. Łupkowym eldorado raczej jednak nie będziemy. Jednak, gdyby nawet udało nam się wydobywać rocznie 4-5 mld m3 gazu z łupków, byłaby to wciąż gra warta świeczki. Taka ilość pokryłaby 25% naszej konsumpcji gazu, co miałoby duże znaczenie dla dywersyfikacji źródeł, a więc i naszego bezpieczeństwa energetycznego - podsumował prof. Pieńkowski w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
19.05.2015 r.
źródlo: Gazeta Wyborcza